Witajcie!
Pierwszy post w nowym roku, więc życzę Wam dużo zdrówka, szczęścia, pomyślności i szczupłości/ Spełnienia marzeń dotyczących ciała, hektolitrów wylanego potu, a także szybkiego spalania sadełka. ;*
Trochę się zaniedbałam i niestety od 23.12 nic konkretnego ze sobą nie robiłam, tylko tyle, że trzymałam dietę, od której także odeszłam od 28.12.. Bez komentarza!
Ale wracam i to z hukiem! Dzisiaj byłam na siłowni, a tam nic by mogło dla mnie nie istnieć prócz bieżni(typowy laik)! KOCHAM! W lato wieczorami biegałam, zdecydowanie wole biegać na świeżym powietrzu, jednak teraz bieganie z zamarzającym nosem i gilami nie jest niczym przyjemnym! Mam siłownie dosłownie pod nosem, a nie korzystałam z niej, ponieważ jestem strasznym wstydziochem i świadomość patrzących się na mnie starszych, spoconych mężczyzn zdecydowanie mnie odrzucał.. Dzisiaj jednak się przełamałam, mama mnie w sumie wyciągnęła i nie żałuje! 30 minut na bieżni, w tym 10 marszu, SUPER sprawa. Wróciłam do domu, rozciągnęłam się i zrobiłam TEN trening-jako rozciągnięcie i chociaż rozgrzanie odpoczywających partii nóg. A następnie wzięłam się za KAŚKĘ , ćwicząc tym samym brzuch. Lubię mój brzuch, jednak gdy go napnę, czuć mięśnie a na nim tłuszcz! ;o Mam nadzieje, że biegając zdementuję ten mały problem ;))
Moim największym problemem są uda oraz pośladki, O ZGROZO! Tragedia, naprawdę..
Jednak dzisiaj odpuściłam sobie przysiady czy trening pośladków, ponieważ mam już dość..
Wrzucam motywacje a także mój brzuszek, z którego jestem całkiem zadowolona!
Do następnego! Buziaki ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz